El Salvador: Polish FlavoursSalwador: Polskie Smaki

When I travel I meet backpackers from all around the world and often some generalisations come to my mind. I cannot avoid comparison and if I had to choose unique quality for us Poles it would be… vodka and the way we drink it. I guess it’s nothing new because everybody in the universe already know that Slavic people love drinking. What I mean is the way of drinking strong alcohols, because in contrary to Poland shots aren’t so popular abroad. Number ones are glasses, juices and sodas. And I am afraid that we Poles are going to stop drinking shots soon as well.

The cover photo was made near San Salvador, around a month ago. So I am on the end of the world, riding a motorbike to El Tunco and this thing pops up. The ad worked really well, later on while being homesick I just had to buy it. It tasted good and you could easily drink it without any juice. But thats just my own opinion. Still everybody agreed that it was better than abandoned, communal bottle of „Sublime”.

But that is not the reason we Poles are quite unique and cool nation. Appropriate story will come.

So do you have plans for the weekend already?Gdy tak sobie podróżuję i obserwuję plecakowiczów* z innych części świata często w mojej głowie pojawiają się adekwatne przemyślenia. Nie mogę uniknąć porównań i gdybym miał wybrać jedną z cech, która wyróżnia nas Polaków jest… wódka i tradycja jej picia. I nie odkrywam tu Ameryki bo przecież wszyscy we wszechświecie wiedzą, że Słowianie uwielbiają procenty. Chodzi mi bardziej o sposób spożywania, mianowicie kieliszki za granicą do zbyt popularnych nie należą, królują za to szklanki, soki i napoje. Obawiam się niestety, że przyjdzie i pora gdy my Polacy schowamy „szkło” do szuflady.

Zdjęcie z okładki zrobiłem w okolicach San Salvadorze, jakiś miesiąc temu. Jestem na końcu świata, motór równo pracuje, już prawie w El Tunco, a tu nagle takie coś. Reklama zadziałała, bo później w ramach tęsknoty za krajem zaopatrzyłem się w egzemplarz. Smakowała dobrze, moi współtowarzysze niedoli nie byli jednak tak entuzjastycznie nastawieni do picia bez przepoi. Wszyscy jednak zgodnie stwierdzili, że lepsze to niż porzucona w hostelu, komunalna butelka czegoś co nazywało się „Sublime”.

Ale o tym dlaczego naprawdę powinniśmy być dumni z naszego pochodzenia będzie innym razem.

Macie już plany na weekend?

* Określenie zaczerpnąłem z polskiego przekładu książki „Stary Ekspres Patagoński” Paula Therouax. Jest wyjątkowo niefortunne, backpackera przełknąć nie mogę tym bardziej!