Backpanotista: From Medellin to Bogota in 3 days, new pictures!Listy Backpackisty: Z Medellin do Bogoty w 3 dni, są zdjęcia!

Riding on dirt roads in rainy season ends like that.

I arrived to Bogota. Before my departure I thought that I can actually ride all the way from Medellin to Bogota in one day. Then I figured out that would be good to stay somewhere nice in between for a night. Eventually I realised that the whole trip between two cities is full of fascinating places to see. Besides, I didn’t quite feel like staying in a big city again for a long time. Three days on the road were amazing and that’s thanks to the freedom of that comes out of travelling on a motorbike.

Traffic here can be madness. Big and old trucks are climbing the hills slowly, obscuring the view and polluting the air. I was really surprised to experience the power that was hidden in a small Honda engine, taking over trucks going up the hills is smooth and the size of my motorcycle is the advantage that beats most of the cars.

The rainy season here in Colombia is at its peak right now. I barely made out of Medellin and it started to rain really hard. It actually didn’t make any sense to wait until it’s over, because I could easily wait till December or January so I just accepted the challenge and drove. The details are about to come, I’ll publish the movie from the trip shortly. In the meantime take a look at some pictures.

DSC05110
Day 1. The art of desing.

DSC05163
Day 2. The God exists and looks like that.

DSC05191
Day 2. One lane of the road was block which caused terrible traffic jams. Doesn’t apply to motorbikes though.

DSC05195
Day 3. This guy is a man. He fixed my dent in less than 15 minutes.

DSC05203
Day 3. Seven, a lucky number.Jazda po drogach gruntowych w porze deszczowej kończy się właśnie tak.

Dojechałem. Jeszcze przed wyjazdem stwierdziłem, że całą trasę z Medellin do Bogoty przejadę w jeden dzień, później zdecydowałem, że spędzę noc w jakimś fajnym miejscu, a na końcu okazało się, że trasa pomiędzy dwoma metropoliami jest przepiękna, po drodze jest mnóstwo atrakcji i tak naprawdę nie chcę znowu utknąć w wielkim mieście. Trzy dni w drodze były niesamowite, a to głównie dzięki swobodzie płynącej z podróżowania na motocyklu.

Ruch na trasie nagminnie utrudniany jest przez stare ciężarówki, które zasmradzając otoczenie ledwo co wdrapują się na na górę. Tym bardziej zaskoczony byłem potencjałem jaki drzemie w małym silniku mojej Hondy, wyprzedzanie wjeżdżając na wzniesienie na takim motorku jest płynne, a małe gabaryty maszyny sprawiają, że nawet dużo mocniejsze osobówki zostają w tyle.

W Kolumbii jest właśnie szczyt pory deszczowej, ledwo co wyjechałem z Medellin, a rozpadało się na dobre. Czekać aż przejdzie nie było sensu, bo równie dobrze mógłbym czekać do grudnia lub stycznia. Nie ma to tamto, jechać trzeba, a jak to wszystko wyglądało zobaczycie już wkrótce na filmie. W międzyczasie zapraszam na kilka zdjęć.

DSC05110
Dzień 1. Szczyt designu.

DSC05163
Dzień 2. Bóg istnieje i wygląda właśnie tak.

DSC05191
Dzień 2. Przewrócona cysterna spowodowała gigantyczne kolejki na górskiej drodze. Nie dotyczy motocyklistów.

DSC05195
Dzień 3. W miejscowości Facatativá ustanowiony został nowy rekord łatania dętki – 15 minut.

DSC05203
Dzień 3. Siedem to szczęśliwa liczba.