Zamierzchłe czasy pisania blogów podróżniczych

To już pięć lat. W marcu 2013 roku założyłem konto na Tumblerze i rozświetlony nową pisarską pasją zacząłem dzielić się swoimi doświadczeniami z pierwszej podróży po Ameryce Łacińskiej.

Czasy to dla mnie były wyjątkowe, bo kilka tygodni wcześniej za plecami zostawiłem stojącą pod znakiem zapytania karierę zawodową i mocno męczącą mnie już wtedy stolicę. Pstrykałem, pisałem, a tekst upiększały równie skromne zdjęcia. Układ bloga był banalnie prosty i przejrzysty, było cudownie, a yerba mate smakowała jak nigdy.

Krótko po powrocie do Polski postanowiłem zamienić blog w coś trochę większego. Wykupiłem domenę, postawiłem WordPressa i w pewnym momencie zabrałem się nawet za poradniki i inne mocno klikalne w internecie formy. Mówiąc krótko: postanowiłem zostać prawdziwym blogerem podróżniczym i chciałem uczynić z tego swoją pracę. Do moich narzędzi dołączył fanpage na Facebooku, Instagram, aż w końcu YouTube, na którym nawet zacząłem regularnie wypuszczać odcinki czegoś co w ówczesnym momencie podróżniczego życia postanowiłem nazwać Motocyklową Telenowelą Latynoamerykańską.

Trzy, cztery lata temu. Czasy świetności, huraoptymizmu oraz zamaskowanej prokrastynacji, bo usprawiedliwiając się tworzeniem bloga wmawiałem sobie, że tworząc treści moje podróże to coś więcej, niż obijanie się po świecie. Stały czytelnik tego bloga być może zauważył jednak, że nie pojawia się tutaj właściwie już nic regularnego i typowego dla tego co było wcześniej. Stronę główną okrył kurz, niektóre linki zaczęły prowadzić do portalu o Ameryce Południowej, Środkowej i Północnej, a nagłówek tajemniczo pieje coś o wolności, podróżach i alternatywnych stylach życia.

Tak jest moi drodzy. Ten blog już dawno przestał być tym czym był wcześniej, a od teraz wróci do samego początku, do czasów publikacji na Tumblerze i dzielenia się autentyczną myślą związaną z podróżami i nie tylko. O mojej miłości do Ameryki Łacińskiej i pasjach podróżniczych z nią związanych piszę natomiast na Trzech Amerykach, które wydaje mi się będą do tego miejscem najodpowiedniejszym. Tutaj natomiast poczytacie o tym, co mi w głowie wieje i jakie to życiowe eksperymenty przeprowadzam. O tym gdzie byłem, co widziałem i jakie mam na ten temat zdanie.

Czas się zatem obudzić z tego kolorowego snu o byciu blogerem podróżniczym, bo ani to już modne, ani pasjonujące. Czas wrócić do tego, po co tu tak naprawdę przyszedłem.